חיפוש
Zamknij pole wyszukiwania

Zimowy wyjazd do Rumunii z dziećmi w styczniu

W styczniu 2022 zdecydowaliśmy się na wyjazd z rodziną Moshe, starymi przyjaciółmi, którzy pochodzą z Rumunii. Matka Leah jest córką rodziny Leibovitz, a ojciec Isidore pochodził z rodziny Aron [Aharon]. Para osiedliła się w Ejlacie. To ważny szczegół, ponieważ nasi przyjaciele, Malka i Leon, oraz jej siostra Sabina, o swoim potomstwie i swoich żonach nie znali śniegu. Aż do tego wyjazdu. A ich entuzjazm rósł. Przy każdej okazji zatrzymywali się w lasach i parkach, by po prostu brodzić w tej białej bieli. Entuzjastycznie razem z dziećmi twórzcie śnieżne wojny, lepcie bałwany, fotografujcie się przy kamiennych ścianach i ośnieżonych drzewach. Brakuje tylko kąpieli śnieżnych. I faktycznie, kładli się też w głębokim śniegu i tworzyli „śnieżne anioły” zatopione w… śniegu swoimi rękami. 

Pierwszy dzień

W zimowy dzień polecieliśmy do Bukaresztu, skąd wynajęliśmy samochód i pojechaliśmy przez miasteczko Sinaia do znanego narciarskiego miasteczka Brasov. Noc spędziliśmy w Bukareszcie, noc w Sinia i dwie noce w Braszowie. 

Bukareszt ma pięćset lat. Stolica Rumunii, siedzieliśmy w ciepłej i przytulnej kawiarni znajdującej się w starym centrum i podziwialiśmy europejską architekturę. Karnisze, gargulce. Okna, łuki, kolumny, sklepienia. Styl już znasz. Lipscani. Tak nazywa się starożytne i piękne centrum. Dodaj do wyglądu biel padającego śniegu, a uzyskasz doskonałe wrażenia. Zimno i głód zrobiły swoje. Po zmotoryzowanym zwiedzaniu Bulwaru Niepodległości, krótkim obejrzeniu pałacu królewskiego, który był w remoncie i tak naprawdę nie można było nic zobaczyć, kontynuowaliśmy za namową przyjaciół, aby zjeść nasze serca w Chorbie. W końcu to słynna rumuńska zupa. Jedliśmy w restauracji, w której wszystkie składniki są organiczne i naturalne. Być może właśnie to przyczyniło się do wyjątkowego smaku. Pomidory smakowały jak stare pomidory. Kurczak miał czysty smak. Zamówiliśmy zupę z klopsikami, która była doskonała. i rumuńską zupą gulaszową. Dużo słodkiej papryki. to było wspaniałe. Namiot znajduje się w pobliżu Victoria Square, szukaj znaku: Ciorbarie Titulescu. Stamtąd trochę zmęczeni, trochę zmarznięci i pełni entuzjazmu wróciliśmy do hotelu. Wzięliśmy gorącą kąpiel z solą do kąpieli i spaliśmy jak królowie. 

drugi dzień

Po rozsądnym śniadaniu pojechaliśmy do kurortu Sinaia. Tak, podobnie jak góra Synaj. SINAJA. Nazwany na cześć pobliskiego klasztoru Sinaia. Obszar jest górzysty. Ma gorące źródła lecznicze i turystykę narciarską. Obszar ten jest spektakularny w swoim pięknie. Miasto położone jest w Karpatach niedaleko granicy z Bułgarią. Po Yuvalu Moshe [ważne, żeby wymienił jego imię] ulepił własnoręcznie bałwana. po raz pierwszy w życiu. Weszliśmy, aby z przyjemnością i intensywnie rozgrzać kości w dobrodziejstwach uzdrowiskowych Hotelu Carpathia. Wyobraź sobie ciężki śnieg, lód i mróz, a my rozbieramy się, zakładamy ręczniki i biegniemy zanurzyć się w kałużach gorącej wody. Słychać dźwięk topniejącego lodu... Rumuni mówią, że przejście z zimna do ciepła iz powrotem do zimna pobudza układ krwionośny i serce. Jest też gorąca sauna dla tych, którzy naprawdę chcą rozgrzać swoje kości. A także różnorodne masaże od stóp do głowy, o różnym stopniu agresywności. Dzieci oczywiście cieszyły się bieganiem dziko w basenach. Zamówiliśmy lunch w hotelowym lobby. Kanapki i sałatki. A stamtąd poszła do łóżka w pokoju. Ponieważ byliśmy zmęczeni i zrelaksowani po zbyt wielu ćwiczeniach i masażach. Wieczorem wybraliśmy się na wycieczkę o zachodzie słońca nad klasztorem i wokół niego dziki widok na Karpaty. Słyszeliśmy wycie stad dzikich wilków. Od razu przypomnieliśmy sobie, że jesteśmy w krainie wampira hrabiego Draculi i szybko wróciliśmy do nagrzanego pokoju. 

trzeci dzień

Obudziliśmy się pełni energii i radości i z entuzjazmem wkroczyliśmy w nowy dzień. Jechaliśmy przez niesamowite krajobrazy. Dzika przyroda w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzień wcześniej konsultowaliśmy z recepcjonistką hotelu zajęcia lub atrakcje dla dzieci. Dostaliśmy wskazówki do lokalnego parku dinozaurów. Dinopark Brasnov. Przechodziliśmy między ogromnymi posągami. Zarówno dzieci, jak i dorośli byli pod wrażeniem rzędu wielkości starożytnych stworzeń. Wraz z ponurą pogodą czuliśmy się razem jak w Epoce Lodowcowej i Parku Jurajskim. Brakowało nam tylko uderzenia asteroidy... pojechaliśmy dalej do Braszowa. Starożytne miasto wypoczynkowe, w którym znajduje się Needle Street, uważana za najwęższą ulicę w Europie. My jednak woleliśmy wjechać kolejką linową na szczyt góry Tampa. niezbyt wysoka. 450 metrów obserwacji całego miasta. Należy pamiętać, że nie zawsze jest tam otwarte w poniedziałki. Ceny są śmieszne. Naprawdę.

 Zjedliśmy lunch w autentycznej restauracji myśliwych niedaleko podnóża kolejki linowej. Coliba Haiducilor. Restauracja myśliwska o dzikim designie, czyli wszędzie skóry i futra. w tym na siedzeniach i ścianach. Wypchane zwierzęta patrzyły na nas szklistymi oczami i groziły zniszczeniem naszego apetytu. A w menu znajdziecie również dziczyznę i mięso z niedźwiedzia. To było po prostu szokujące. Dzieci przestraszyły się pluszaków, nas menu. Ale kiedy otrząsnęliśmy się z szoku i poprosiliśmy zespół grający na żywo rumuńskie piosenki, pogodziliśmy się i część z nas zamówiła też grillowaną wołowinę, rumuńskiego kebaba, a nawet doskonałą mameligę. Domowy likier wiśniowy ukoił kubki smakowe. I w sumie było to wyjątkowe przeżycie.

 Stamtąd, pół godziny drogi stąd, udaliśmy się doZamek sprzedawany jako zamek hrabiego Drakuli. To jest Zamek Bran. Otręby. Gotycki budynek powstał w XIII wieku. I nie ma żadnych historycznych dowodów na to, że dom księcia Vlada Palownika z Draculi zbudował go lub w nim mieszkał. Ale robi świetne zdjęcia i ma odpowiednią atmosferę. Wróciliśmy do Brasznowa, aby zjeść koszerny posiłek w restauracji Shalom. Restauracja znajduje się w pobliżu synagogi. Brasov ma małą społeczność żydowską liczącą około 13 osób. W szczególności Żydzi z Rumunii i Siedmiogrodu zostali wymordowani podczas II wojny światowej przez nazistowskich oprawców i ich pomocników. A obok synagogi jest pomnik ofiar. Synagoga znajduje się przy ulicy Poarta Schei 300. Jest to piękna biała i jasna synagoga, na której wiszą izraelskie flagi. Wzruszyliśmy się głównie dlatego, że rodziny Leibovitz i Aron przeżyły Holokaust i dobrze pamiętają, co to znaczyło być prześladowanym uchodźcą w czasach mrocznego reżimu.

Ostatni dzień

Następnego dnia mieliśmy odlecieć do domu, a członkowie rodziny Mosze i Aaron kontynuowali podróż na południe. do pięknego i pustynnego Ejlatu. Pożegnanie ze śniegiem, rzucając ostatnią piłkę. to było wspaniałe. 

Zdjęcia z wycieczki

kredyt: Ofir Melki  

Chcesz wrócić do czegoś konkretnego?

Doświadczenie za granicą zaczyna się tutaj

błąd: Zawartość jest chroniona !!