חיפוש
Zamknij pole wyszukiwania

4 dni w Madrycie w grudniu na Boże Narodzenie, w tym mecz Realu

Madryt 4-dniowy świąteczny plan podróży, w tym mecz piłki nożnej Realu Madryt

Madryt to zakupy i moda, parki, muzea i kawiarnie, galerie, tętniące życiem nocne życie i sztuka. Dla wielu z nas oznacza to dobrą piłkę nożną. Kto powiedział Real Madryt i Atlético i nie zrozumiał? Tak właśnie robiliśmy przez cztery dni w grudniu 2022 roku. Ja i syn, któremu groził pobór do wojska. 

Prawda jest taka, że ​​zaskoczyłem go biletami. Wiedziałem, że marzył o obejrzeniu meczu Realu Madryt i zaprosiłem go na ogromne boisko Santiago Bolibao. linia dwudziesta nad bramą Dla niego była to wisienka na torcie wycieczki. Ale zacznijmy od początku.

Pierwszy dzień

Lotnisko w Madrycie to mylące doświadczenie.
Należy dojechać kolejką wewnętrzną, dotrzeć na stronę zjazdu z pola, a następnie poszukać zjazdu na drogę. w skrócie. Trzymaj się facetów, którzy byli z tobą w samolocie i polub ich. Po bezpiecznym wyjeździe wsiedliśmy do autobusu jadącego na Plaza España  Plaza de España .
Autobus kursuje dzień i noc.
Niedaleko pola znajduje się stacja kolejowa, a także stacja metra. Siedem minut spacerem i byliśmy w oszałamiającym hotelu.
Udekorowany na sylwestra. Uprzejmy personel przywitał nas „Felis Ana”, co po hiszpańsku oznacza „Szczęśliwego Nowego Roku”. Miasto zostało udekorowane świecącymi gwiazdami, udekorowanymi choinkami i sznurami świateł. Gdy tylko rozpakowaliśmy bagaże, poszliśmy na spacer. 

Spacerowaliśmy po Placu España, pośrodku którego znajduje się pomnik hiszpańskiego pisarza Cervantesa oraz pomniki słynnych bohaterów jego książki „Don Kichot” – Don Kichot marzyciel snów i wojownik sprawiedliwości, jego lojalny i pulchny pomocnik Sancho Pasha i jego wyimaginowana i cudowna kochanka Dulcynea. Z placu wznosi się słynna ulicaGran Via'. Gran Via, której budynki są architektoniczną ucztą to: posągi na szczycie kopuł i wieże. Uczta dla oczu. Ulica, którą trzeba przejść do końca i wrócić, żeby tylko cieszyć się podróżą. W pobliskich uliczkach znajduje się sporo galerii, restauracji i barów. Życie nocne w Madrycie to coś. A młodzi uwielbiają celebrować życie. „Viva la vida” mówi znane hiszpańskie przysłowie. Kolejne wyjście z Placu Espanya prowadzi do Pałacu Królewskiego, Pałac Królewski w Madrycie Tak, w Hiszpanii wciąż jest król. Dla tych, którzy chcą rzucić okiem na rodzinę królewską, warto wiedzieć, że król Filip VI zdecydował się zamieszkać w skromniejszym domu w dzielnicy Zarzuela. Pałac królewski służy do ceremonii. Naprzeciwko pałacu znajduje się katedra Santa María la Real de La Almudena. Jego budowa trwała sto lat i została zakończona w 1993 roku. Jego projekt, który rozpoczął się jako gotycki, rozwinął się, a wystrój wnętrz jest niezwykle nowoczesny. To jest pięć minut spacerem od Placu Espanya do Pałacu Królewskiego. Kolejne wyjście z placu prowadzi doPobożna świątynia: Egipt przekazał darowiznę Hiszpanii w 1968 r. jako wyraz wdzięczności za pomoc w ratowaniu świątyń Abu Simbel, które groziły zniszczeniem w wyniku budowy tamy Asuan w latach XNUMX. XX wieku. Przede wszystkim ze względu na zimno i wiatry wybraliśmy się na zakup ciepłego i modnego białego płaszcza. Wspięliśmy się na „Gran Via”, syn znalazł sklep internetowy „Nike” i szczęśliwie kupił parę butów „Nike Air” od modelu, który jeszcze nie dotarł do Izraela. Kontynuowaliśmy jeszcze kilka metrów w górę Gran Via do Primark. Primark to ogromny sklep: około ośmiu pięter, z których każde poświęcone jest innej odzieży. Podłoga na odzież damską, podłoga dla dzieci, podłoga dla mężczyzn, podłoga na bieliznę. A ceny są tanie. Europejczycy mniej lubią markę Primark, ale Izraelczycy „latają” na niej. Znaleźliśmy sztruksowy płaszcz w musztardowym kolorze i długą dzianinę. Jeszcze kilka dresów i koszulek. Prezenty dla rodziny. Kolejki są krótkie, obsługa jest uprzejma, ceny są dobre, a różnorodność jest nieskończona. Zakupy dla tych, którzy nie wiedzą, to ciężka praca. Dlatego kiedy skończyliśmy, poszliśmy do Starbucksa na filiżankę ziołowej herbaty i ciastko i usłyszeliśmy hebrajski od wszystkich Hebrajczyków. Było też bardzo tłoczno. Czuliśmy się więc jak w domu...

Następnie przeszliśmy przez plac i po trzech minutach marszu w kierunku zachodnim dotarliśmy do świątyni Davud. Templo de Debod Jest to starożytna egipska świątynia, która została przywieziona w całości i zbudowana tak, jak była. Poświęcony bogini Izydzie i bogu Amonowi, bogu słońca. Otacza go kanał wodny. Spogląda na ogromny ogród różany i miasto w dół. Przyjechaliśmy w samą porę na zachód słońca i zrobiliśmy sobie przerwę w jednym z najpiękniejszych i najspokojniejszych zakątków Madrytu. Kolację zjedliśmy w kawiarni-restauracji niedaleko świątyni. Podobała mi się paella z owoców morza ułożona na żółtym ryżu i gotowana przez długi czas, aby ryż wchłonął smaki, a syn zamówił „Taco Bell”, rodzaj sztywnej złożonej tortilli z mielonym mięsem, papryką i sosem w środku.

Drugi dzień wycieczki

Po śniadaniu w przyjemnej i cichej jadalni, w której znalazł się wspaniały hiszpański hotel, świeży ananas i kilka kawałków twardego i słodkiego sera. Syn wolał wziąć małe pączki i kubek pełen roztopionej czekolady i maczać je w czekoladzie. Było też słynne chorizo, czyli rodzaj paluszka z pączka, który łatwo maczać w czekoladzie.
W Madrycie jest to akceptowane i uwielbiane śniadanie.
Wróciliśmy na plac Espanya, przeszliśmy przez ulicę i dotarliśmy do parku obok Pałacu Królewskiego. Znajduje się tu kilka pomników wielkich narodów oraz pomnik ku czci nieznanego żołnierza, który walczył w hiszpańskiej wojnie domowej. Nastąpiła właśnie zmiana ceremonii straży pałacowej. Żołnierze w strojach ludowych, a także kawalerzyści na koniach wykonywali wszelkiego rodzaju ćwiczenia porządkowe. Spacerowaliśmy po pałacu. Po staniu w kolejce, która była długa jak dni Cesarstwa Hiszpańskiego. Karmiliśmy nasze oczy chciwą chciwością na maksa. posągi. biżuteria. Bronie. Całe pokoje i jeszcze trochę, aż nam się nogi połamały. Następnie przeszliśmy przez plac przed pałacem, by odpocząć na łonie pięknej i zabytkowej katedry zwanej „El Mundo”. Spacerowaliśmy po jego wnętrzu, podziwiając wystrój. W ogromnych katedrach tego rodzaju panuje szczególne uczucie. Jakby setki ludzi modliło się w nim w różnych momentach swojego życia, a ich duchowość została wchłonięta przez mury. W każdym rogu figury krucyfiksu i jego pozłacanej matki. A także starożytna konfesjonał wyłożony aksamitem, aby królowe i królowie nie pocierali kolan, gdy spowiadają się i proszą o przebaczenie. Te drobne szczegóły zdradzają wszystko... prośba króla o przebaczenie nie jest podobna do prośby o przebaczenie zwykłego ludu. Wspomnę o żelaznej bramie wyrzeźbionej ręką rzemieślnika. Poświęć chwilę, aby przyjrzeć mu się z bliska. oraz pomnik księdza przy wyjściu trzymającego siewcę i grożącego palcem wskazującym na ponure niebo. Spadł na niego deszcz, jak na wszystkich sprawiedliwych, którzy głoszą moralność. Z katedry zeszliśmy na ulicę i poszliśmy za znakami do „krypty” Madrytu. „Krypta” to jaskinia wsparta na ogromnych kolumnach, a jej strop jest wysoki, prawie niewidoczny. Wzdłuż murów znajdują się małe pomieszczenia zamykane bramami. Niektóre z nich to nic innego jak siniaki. Pokolenia członków rodziny spoczywające obok siebie w rynsztokach i donicach. Na bramach wygrawerowane jest nazwisko rodowe, na ścianach wiszące dywany z wyhaftowanym nazwiskiem i symbolem rodowym. To są arystokratyczne rodziny Hiszpanii. A status ma ogromne znaczenie. Trochę mi zajęło wędrowanie przez jaskinię oświetloną blaskiem świec i czerwonych lampionów, zanim zdałem sobie sprawę, że stąpam po grobach [!] przymocowanych do podłogi okrągłymi metalowymi haczykami do ich otwierania. Przy wejściu stały zakonnice. Były rodziny, które chodziły i ocierały łzy, były dzieci w bieli, które wystawiały przedstawienie Narodzenia Krzyża i śpiewały słodkimi głosami przy akompaniamencie gry na organach. Martwi i żywi mieszają się bez buforowania. Żydzi całkowicie oddzielają świat życia od świata, który ma nadejść. Nasza ceremonia pogrzebowa jest również szybka i zdecydowana. Dla chrześcijan granica jest złagodzona i zatarta. Kto z nas wyobraża sobie trzymanie szczątków ojca w urnie z prochami na półce w salonie? Więc jest z nimi dobrze. Na posadzce znajdowały się groby rodzin z wypisanymi imionami i miejscowościami. Sporo osób urodziło się w Barcelonie i prawdopodobnie poślubiło kogoś z Madrytu. Na niektórych było napisane, że zginęli w zarazie. A niektóre daty były bardzo niedawne. Były też puste groby. czekają Podobno koszt zjeżdżania w imponującej krypcie nie należy do tanich. Groby mają też nieruchomości...
Wyjechaliśmy z poczuciem, że zrozumieliśmy istotne rzeczy na temat historii i kultury Hiszpanii w ogóle, a Madrytu w szczególności. Mrok i melancholia. A także Inkwizycja. Fanatyzm religijny, który wymknął się spod kontroli. Wszystko tam jest. Duma i śmierć. Każde miasto ma kilka warstw. To jest obecna nowoczesność. I ten pod nim, ten nieruchomy, który jest jego fundamentem. to historia. Podstawowe wartości, które ją ukształtowały. Porównując obecne miasto z miastem historycznym, można ocenić, czy miasto i kultura są o wschodzie, czy o zachodzie słońca. Czy postępuje, czy się cofa? Do cieni minionych horrorów?

Trzeci dzień podróży

Poranek zacząłem od zwiedzaniaMuzeum Prado Znany ze swojej kolekcji obrazów Goi. Przestronne muzeum zachwyca setkami obrazów, w tym El Greco i nie tylko. Pozycja obowiązkowa dla miłośników sztuki. Muzeum znajduje się tuż obok Placu Niepodległości. Można do niego dojechać z placu Espanya autobusem i metrem. Po godzinach spędzonych przed spektakularnymi zdjęciami odwiedziłam słynny na całym świecie sklep z toffi i czekoladą. Jest to średniowieczny zakład produkcyjny, a sklep posiada imponującą różnorodność magdanów i likierów. Po zakupie likieru migdałowego i wyboru czekoladek po południu wróciłem do hotelu. I przydarzyła nam się mała atrakcja, na ulicy zobaczyliśmy gablotę z ciastami i ciasteczkami oraz schody prowadzące do cukierni poniżej linii ulicy. Miejsce jest zaprojektowane w stylu lat pięćdziesiątych i ozdobione kolorowymi i wesołymi kolażami lokalnego artysty, który ma również stronę na Facebooku. w imię Glorii. Wypiliśmy kawę, zjedliśmy kawałek domowego ciasta i sfotografowaliśmy oryginalną sztukę.
Wieczorem syn owinął się szalikiem kibica Realu Madryt i pojechaliśmy metrem na Estadio Santiago Bernabéu. Podróżowaliśmy z tłumami fanów w drodze na mecz, niektórzy w barwach „Real”, a niektórzy w „Atletico”. Twarze wszystkich jarzą się radością i oczekiwaniem. Bernabéu to drugi co do wielkości stadion w Hiszpanii i ósmy co do wielkości na świecie, czterokrotnie gościł finały Ligi Mistrzów Świata, ma ponad 80 XNUMX miejsc. Nic nie przygotowało mnie na doświadczenie wejścia po schodach, spojrzenia w górę i uświadomienia sobie, że jestem w międzynarodowej świątyni dziesiątek tysięcy ludzi z całego świata i że zaraz rozpocznie się gra!
Atmosferę gry można określić jedynie jako ekstazę szczęścia. Nad bramką siedzieli zagorzali fani Realu: Madridistas. Ubrani na biało i bębniący w swoje wielkie bębny w jednolitym rytmie i bez przerwy. Nad nami na trybunach stali nie mniej zdeterminowani kibice Atletico, trąbiąc i pogwizdując. Na siedzeniach przed nami siedziało dwóch mężczyzn po sześćdziesiątce, jeden owinięty w szalik i czapkę „Real”, a drugi w barwach „Atletico”. dopingować podekscytowanymi pieśniami. Kiedyś krzyknął: „Puerra Puerra”! na sędziego Przetłumaczone na język hebrajski: „Precz! Out”, a za drugim razem wstał i krzyknął: „Puerra Puerra”. Wszystko z szacunku i przyjaźni.
To była świetna gra. Czas leci . A na koniec, w ciągu kilku minut, mnóstwo ludzi wylało się na ulice. A wszystkie dworce autobusowe i kolejowe były zatłoczone tysiącami ludzi. Taksówki nie były dostępne. Szliśmy około pół godziny, aż w końcu złapaliśmy taksówkę. Do hotelu wróciliśmy zadowoleni i podekscytowani. To ekscytujące przeżycie. Bez wątpienia.

Czwarty dzień podróży

Rano spędziłem wParque del Retiro gdzie można wypożyczyć łódkę i popływać po jeziorze. Znajdują się w nim również pozostałości pałaców, które zostały zniszczone podczas wojny z francuskimi wojskami napoleońskimi. Koniecznie trzeba odwiedzić szklany pałac Palacio De Cristal: . Piękna struktura jak haftowana pajęczyna. Pierwotnie zbudowany w 1887 roku jako szklarnia dla egzotycznych roślin. i jest magnesem przyciągającym turystów z całego świata. .
Jak się tam dostać? Wsiądź do autobusu z Placu Espanya i wysiądź na Placu Niepodległości. Mijasz Muzeum Prado i kilka minut później docierasz do głównego wejścia do parku. Hiszpanie lubią spędzać relaksujące godziny na łonie natury i zabierać dzieci na pikniki. Park lśnił w zimowym słońcu. Poprzedniej nocy była burza. A ziemia i drzewa były mokre i lśniące. ‬
Po około trzech godzinach wróciłem do hotelu się spakować i pojechaliśmy na lotnisko. Wspomnę, że warto spakować trochę ubrań, bo na lotnisku bagaż jest ważony. A rodzina, która przywiozła mnóstwo toreb z logo Primarka, była zdenerwowana, gdy musiała zapłacić niezłą sumę za nadwagę. „To rekompensuje rabat” – wściekł się ojciec rodziny, który chciał tylko zostawić ubrania w polu. Jego żona odmówiła i wolała dopłacić. Wybuchła głośna i gorąca kłótnia, kiedy przeklinali linię lotniczą, która nalegała na przestrzeganie prawa. Alf, jeśli planujesz „zakupy” w Madrycie, nie zabieraj ze sobą dużej części garderoby z domu. A w domu pamiętaj, że niektóre linie lotnicze poważnie traktują kwestię wagi bagażu. Nie przesadzaj.
Podsumowując, Madryt jest ciekawym miastem, każdy może znaleźć coś dla siebie. A jeśli już przyjechałeś, idź obejrzeć mecz!

Sklep z czekoladą w Madrycie na Boże Narodzenie
Sklep z czekoladą w Madrycie na Boże Narodzenie
Kolęda w krypcie w Madrycie
Kolęda w krypcie w Madrycie
Źródło: Ofir Malki

Chcesz wrócić do czegoś konkretnego?

Doświadczenie za granicą zaczyna się tutaj

błąd: Zawartość jest chroniona !!